Jak reagować na ból dziecka?
Wyobraźmy sobie sytuację, w którym dziecko które było wesołe, śmiejące się, w ferworze zabawy potknęło się i upadło. Nagle z tej radości (którą tak przyjemnie – nam dorosłym się obserwuje) nie zostaje nic. A w jej miejsce pojawia się płacz (bo to głównie zwykle płacz słychać). Nasza szybka ocena sytuacji wskazuje na to, że dziecko nie ma poważnych obrażeń (nie leci krew, dziecko wstało, idzie w naszą stronę). I co możemy w takiej sytuacji zrobić?
Czyli o podejściu do fizycznych odczuć dzieci
Jak każdy rodzic zwracasz baczną uwagę na ciało swojego dziecka. Nie umyka Ci żaden szczegół: kolor i faktura skóry. Każda zmiana, plamka, zaczerwienienie, wysypka. To czy stópki prawidłowo się rozwijają, czy fałdki na nóżkach są symetryczne. Jakie włoski na główce rosną, czy paznokcie przycięte. Zwracasz też uwagę, gdy coś dziecko boli, gdy płacze, gdy się skarży.
Ból dziecka często manifestuje się płaczem
Muszę przyznać, że jest coś, zachowanie, którego nie jestem w stanie pojąć. A mianowicie bagatelizowany ból dziecka. O czym mówię?
Każdemu dziecku, które zaczyna się przemieszczać zdarzają się mniejsze lub większe wypadki: a to uderzy się głową w stół, a to potknie i wywróci, a to uderzy w to, a to uderzy w tamto. Zdarzało się to i u nas. Widziałam jak wielokrotnie dzieci nie przejmują się upadkami czy uderzeniami: potkną, podniosą – idą dalej. Uderzą się, rozmasują dane miejsce, bawią się dalej. Widziałam też wielokrotnie, jak dzieci po tych wypadkach płaczą, szukają pomocy i wsparcia. Dlaczego płaczą? Czy to ból, strach, zdziwienie, złość, wszystko naraz?
Wyobraźmy sobie sytuację, w którym dziecko które było wesołe, śmiejące się, w ferworze zabawy potknęło się i upadło. Nagle z tej radości (którą tak przyjemnie – nam dorosłym się obserwuje) nie zostaje nic. A w jej miejsce pojawia się płacz (bo to głównie zwykle płacz słychać). Nasza szybka ocena sytuacji wskazuje na to, że dziecko nie ma poważnych obrażeń (nie leci krew, dziecko wstało, idzie w naszą stronę). I co możemy w takiej sytuacji zrobić?
Wyjście A
Zaakceptować emocje dziecka. Wyjść mu naprzeciw. Przytulić, jeżeli tego chce. Spytać się czy je boli. Poprosić o wskazanie bolącego miejsca. Zatroszczyć się o dziecko. Być może spytać się, czy jest mu smutno, bo zabawa nagle się skończyła. Pomóc dziecku zaakceptować ból. Pomóc mu poczekać, aż ciało wróci do normy.
Wyjście B
Nie akceptować tego co się stało i starać się za wszelką cenę odciągnąć uwagę dziecka. I co robimy? Pytamy czy dziecko złapało zająca. Mówimy: „Nie płacz – nic się nie stało.”, stwierdzamy: „Już nie boli.” albo całkowicie zmieniamy temat. Scenariuszy jest dużo.
Mój opór wiąże się z wyjściem B. Zastanawiam się dlaczego dajemy dziecku do zrozumienia, że ten ból jest nieważny. Jak napisałam wcześniej, jeżeli dziecko samo stwierdza, że „nic się nie stało” – to tak się zachowuje. Jeżeli płacze – to chyba się jednak stało. I to jest dla niego ważne. A naszą rolą, jeżeli dziecko się do nas zwraca (a często zwraca się niemo, tylko np. kierując głową w naszą stronę) pomóc mu, albo po prostu z empatią wesprzeć – razem przez to przejść.
Czemu tak o tym piszę.
Bagatelizując odczucia dzieci (czyli przyjmując wyjście B) – uczymy je, że ból dziecka – ból płynący z ciała to objaw, który powinno się spychać i wypierać. To jedna z dróg do tego, by niejako oddzielać się od ciała i od odczuć, które z niego płyną. Potem w przyszłości – co robią osoby dorosłe? Kiedy boli sięgają po środki przeciwbólowe. Nie szukają przyczyny, nie szukają rozwiązania – spychają ból do nic nie znaczącej roli. Do czegoś co można stłumić.
Niedobrą praktyką jest też zduszanie emocji. Te emocje, które niesie dziecko, powinny znaleźć naturalne ujście. Inaczej – tłumione, będą zapisywać się w ciele, właśnie w tych miejscach, które doznają urazu. Być może przez wiele lat pozostaną uśpione, ale w końcu odezwą się i być może dadzą o sobie znać w postaci bólu, choroby, problemu płynącego z ciała.
Z mojej perspektywy jako rodzica, ale też osoby, która pracuje m.in. z ciałem jest to, by nie spychać bólu na margines. Ból to ważna informacja płynąca z ciała. Jeżeli towarzyszą mu emocje to niech wybrzmią. Niech znajdą ujście.
Oczywiście – nie ma tu matematyki. Nie powiem Wam, że kiedy Wasze dziecko 3 razy rozpłacze się po przewróceniu, a Wy 3 razy zapytacie go o zająca, to w przyszłości stanie się to i tamto. To, co na pewno możecie zrobić to znaleźć w sobie refleksję: „czy jak ja uderzyłabym się tak mocno, że łzy popłynęłyby mi po policzkach, to na pewno chciałabym aby ktoś proponował mi wtedy ciastko? [albo pytał o zająca, którego wiem, że nie ma w pokoju?]”.
Wiadomo, że rodzice chcą dla swoich dzieci szczęścia, więc próbują odciągać je na wszelkie sposoby od płaczu. Ale płacz nie jest zły. To naturalna emocja, którą warto zaakceptować: u dziecka, ale i u siebie! I tak jak zwracamy uwagę na wygląd dziecka z pełną uwagą i przejęciem, tak zwracajmy uwagę na jego ból. Nawet jeżeli w naszym odczuciu jest błahy. Jednak nie jesteśmy w skórze dziecka. Nie wiemy, jak je boli. Miejmy szacunek dla uczuć dziecka. W tych codziennych mniejszych i większych zdarzeniach również.
Miejmy szacunek dla uczuć dziecka. W tych codziennych mniejszych i większych zdarzeniach również. Ból dziecka jest tak samo ważny jak jego uśmiech. Zwracajmy na niego uwagę.
Pingback: Empatia wymaga czasu - ml-EKO Blog()